Kurde, ja naprawdę żyłem w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Tam pal licho, że Asassins Creed: Shadows jest częścią marki, która od lat stara się być inkluzywna jak tylko może. Teraz ludzie mają ból dupy o to, że… w Dragon Age będą romanse i będą odbywać się one nawet bez nas.
O ile nigdy mnie takie wątki w grach nie interesowały (po co, skoro mam romans w domu z własnym żonem i jest to najlepsze, co napisano na świecie), tak uważanie nagle, że w tych grach tego nigdy nie było, jest idiotycznie głupie. W serii Dragon Age od początku romanse były ważne. Ważne były też relacje w drużynie. No i oczywiście, że zawsze były opcje tęczowe. Ba, w DA2 wszystkie opcje romansowe były dostępne dla każdej płci.
BioWare romanse w drużynie dziejące się bez gracza robił już delikatnie w Mass Effecie 3 i było to mega ficzer. Związek Jokera z EDI był cudownie napisany, ale wymagał pusha gracza. Natomiast związek Garusa z Tali dział się tylko, kiedy my nie romansowaliśmy z żadnym z nich — i ich związek był wholesome.
Ostatecznie, ja na DA:V nie czekam. Nie dlatego, że będą romanse, tylko po prostu nie oczekuję gry akcji od czegoś, co kiedyś było taktycznym erpegiem. Może jestem starym dziadem, ale zdecydowanie żyję w alternatywnej rzeczywistości.
P.S. A najlepszy romans w grach to i tak Parvati z Outer Worlds. Nie zapraszam do dyskusji.