Ostatnio przez polskie socialmedia i prasę przewinęła się afera alkotubkowa, którą śledziłem dość mocno. Dla tych, którzy nie wiedzą, pewna firma (celowo nie podam nazwy) wpadła na genialny pomysł sprzedawania małpek alkoholu w tubkach. Tubki te oczywiście były ładne i kolorowe, ale w środku była po prostu wóda. Jako że jestem trzeźwym alkoholikiem, który wychował się w Polsce, mam trochę przemyśleń. Zwłaszcza co do obrazu po całej aferze, która powoli się kończy — bo producent wycofał produkt.
Wybaczcie na zboczenie z tematu erpegów i gier, ale ulało mi się. Jestem ofiarą systemu, który nie dba o to czy wpadniesz w sidła nałogu, czy nie. System ten produkuje więcej takich jednostek jak ja, tylko w imię tego, żeby ktoś napchał sobie kabzę. Nie mówię, że należy alkoholu zakazać, ale odpowiednia edukacja to podstawa, a ograniczenie sprzedaży to kolejne kroki. Możecie się nie zgadzać, ale ja ze swojego najgorszego piekła wyszedłem. Nie chcę, żeby inni do niego wpadli.
Zacznijmy więc od najprostszej rzeczy — alkohol nie powinien mieć ładnych wizualiów. Zasadniczo to jest wbrew temu co myślą ludzie, duży problem, który dotyczy nie tylko alkotubek. Ludzkość jest bardzo wzrokowa i im atrakcyjniej wygląda produkt, tym lepiej dla produktu, a gorzej dla nas.
Przy papierosach prawie Polska doszła do perfekcji, ale perfekcja jest tu, gdzie mieszkam — wszystkie papierosy mają te same opakowania, które są jednym wielkim ostrzeżeniem i z bardzo małym napisem, jaka to marka. Bardzo bym chciał, żeby wszystkie alkohole były sprzedawane tak samo — w zwykłej butelce, ciemnej, bez żadnych grawerów, a etykieta skupiała się na tym, co złego robi ci alkohol — lista jest dość długa. Oczywiście nie stanie się to nigdy, bo lobby alkoholowe jest bardzo mocne.
Kolejna rzecz — o szkodliwości alkoholu powinno się edukować, a tymczasem nie robi się tego w ogóle. Mimo tego, że społecznie jest to najbardziej kosztowna dla Polaków używka, nikt nie śmie nawet zaproponować programu walki z alkoholizmem od najmłodszych lat w tym kraju. A jest z czym walczyć — w Polsce jest około 800 tysięcy alkoholików i prawie 3 miliony ludzi nadużywa alkoholu. Wpływy z akcyzy pokrywają ledwie promil tego, co społeczeństwo kosztuje choroba alkoholowa. PARPA szacuje, że w 2020 roku nadużywanie alkoholu kosztowało nas 93,3 mld zł, gdy wpływ z akcyzy za alkohol wyniósł jedynie 13,4 mld zł.
Ważne jest też, żeby ograniczyć sprzedaż alkoholu. Całkiem serio, alkohol to nie jest lek, żeby sprzedawać go 24/7. Zakaz sprzedawania alkoholu w godzinach między 22 a 6 rano naprawdę nie boli. No i nie mówcie mi, że ktoś będzie miał problem, bo skończy mu się alkohol na imprezie — bo tak jakby, jeśli wypił tyle, co planował, to bardzo dobrze, więcej nie trzeba. Alkoholik i tak znajdzie sposób, ale ograniczy to ilość osób nadużywających alkoholu, a to finalnie przekłada się na malejącą ilość osób w chorobie. Wiadomo też, że zakaz ten nie dotyczy barów, tylko zwykłych sklepów. W barze powinni ci powiedzieć „stop”.
Kiedy widzę zapowiedzi rządu, że chcą ograniczyć sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych, ja mam wciąż w głowie to jedno pytanie. Dlaczego ograniczyć, a nie zakazać? Co sprawia, że stacje benzynowe potrzebują sprzedaży alkoholu? To miejsce, w którym tankuje się samochody, a nie mózgi osób z problemem alkoholowym.
Jak wskazują badania przeprowadzone przez Gdyńską Fundację „Trzeźwość” i Fundację dla Dziecka i Rodziny „Wschodzące Słońce” wskazują na to, że około 50% osób uzależnionych pije alkohol zaraz po kupieniu na stacji i kontynuuje jego spożywanie w drodze! Ograniczenie sprzedaży oczywiście pomoże, ale zakaz sprzedaży po prostu jest najlepszym wyjściem. To tak jakby domagać się możliwości sprzedaży piwa w przedszkolu. To nie jest miejsce dla alkoholu i wszyscy o tym wiemy.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nasz łaskawie panujący Donald Tusk domagał się personalnych dymisji i je dostał. Oczekiwana była ona od Piotra Jabłońskiego, który był dyrektorem Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Dlaczego on? Cholera wie, ja na pewno nie. To wybitny specjalista w swojej dziedzinie i nie miał nic wpływu na to czy alkotubka pojawi się w sprzedaży, czy nie. Ale oberwał, jest ładnym kozłem ofiarnym.
Panie Tusk, może tak niech pan się samemu poda do dymisji, bo nie umiecie nawet prostej obietnicy legalizacji aborcji doprowadzić do finału. Jesteś niekompetentną szują, na równi z Kaczyńskim.
Nie pijcie alkoholu.
Diabeł.