Wiecie co? Myślałem, że miałem w życiu wiele hobby. Że to wszystko ciągle się zmieniało, że zostawiałem stare, na rzecz nowego. Ale prawda jest zupełnie inna. To zawsze była fantastyka. Oczywiście, to trochę bardziej skomplikowane, ale prawda jest taka, że fantastyka podążała za mną przez całe życie.
Wszystko zasadniczo zaczęło się, gdy miałem 8 lat i dostałem na komunię Pegasusa. Nie podróbkę, ale faktycznie Pegasusa, tego samego, co reklamowano w TV jako Family Video Game. I tak wiem, że konsola ta jest sama w sobie podróbką Famicona, ale nie o tym w dzisiejszym tekście.
Oczywiście, konsola ta urzekła mnie od samego początku i tak się składa, że najważniejszą grą była dla mnie Contra. Oczywiście, była to gra wyjątkowo dobra, ale to, co mnie przede wszystkim urzekało, to klimat bijący z ekranu. Futurystyczne bronie, futurystyczni przeciwnicy, wielkie bazy, działa i kosmiczne potwory. Wtedy nie wiedziałem, jak to wszystko nazwać, ale byłem brzdącem, który miał całe 8 lat. Dzisiaj mogę powiedzieć, że była to przede wszystkim fantastyka.
No dobrze, ale w zasadzie co to oznacza, że była to fantastyka? W dzisiejszych czasach „fantastyka” klasyfikowana jest jako gatunek literacki, a także filmowy, komiksowy, growy i czasami nawet malarski. Nie do końca się z tym zgadzam, bo czym jest zasadniczo gatunek? To oczywiście pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale mamy za to naukę zwaną genologią, która na to pytanie chce odpowiedzieć.
W najprostszym rozumieniu fantastyka to słowo określające treści łapiące się do trzech innych gatunków — fantasy, fantastyki naukowej i horroru. Gatunek ten polega na kreowaniu świata przedstawionego za pomocą elementów nadnaturalnych bądź też stworzonej przez autora technologii. Niby proste prawda? A jednak wcale nie. Dyskusje co jest, a co nie jest fantastyką, potrafią być bardzo długie. W mainstreamie literackim powstał nawet termin „realizm magiczny”, byle by od fantastyki i fantasy się odciąć.
Ale mi ta nazwa zasadniczo nie przeszkadza, bo od zawsze kochałem te szalone wizje autorów. Co więcej — klasyfikuję jako fantastykę o wiele więcej rzeczy, niż oficjalnie się pozwala. Przykład? Proszę bardzo. Jak myślicie, jaka lektura szkolna poruszyła mnie jako pierwsza? Oczywiście, że Mitologia opracowana przez Jana Parandowskiego. Opowieści o silnych, potężnie zbudowanych herosach, którzy walczyli bądź układali się z bogami, po to, żeby walczyć lub ułożyć się z mitologicznymi bestiami.

Czy jest to fantastyka? Ależ owszem!, Choć raczej badacze tak tego nie klasyfikują — ponieważ były to wierzenia ludzi. Dla mnie jednak to nie jest ważne, tak samo jak nie są ważne mityczne stworzenia z Biblii — to zawsze była, jest i będzie dla mnie fantastyka. Ktoś oczywiście może poczuć się urażony, że uważam gorejące krzewy przemawiające do ludzi za coś zmyślonego, ale hej — to już nie jest moja sprawa.
I tak mija już 41 rok mojego życia, a od najmłodszych lat towarzyszy mi właśnie ona — fantastyka. Czy to gry wideo, czy tradycyjne erpegi, wszystko polane fantastycznym sosem jest dla mnie po prostu lepsze. Ostatnio zresztą pokochałem oglądanie trashy fantasy anime — które z definicji są fantastyczne. Gdyby część z nich była pozbawiona elementów nadnaturalnych, nie tknąłbym ich. Jasne, są ludzie, którzy wolą światy bardziej prawdziwe. To nie jestem jednak ja.
Zmierzając do końca tegoż monologu, zadaje sobie pytanie — w zasadzie, dlaczego fantastyka? Czy to eskapizm? Czy może coś innego? Daleki jestem od uważania, że to ucieczka od świata realnego, bo nie często światy fantastyczne służą jako alegorie rzeczywistości i rzeczywistych zdarzeń. Coś jednak dla mnie sprawia, że historia o sierotach wojennych bardziej mi się podoba, jeśli jest opowiedziana w fantastycznym świecie.
Może właśnie dzięki temu łatwiej mi nakreślić granice między fantazją a rzeczywistością? Nie jest to jednak do końca prawda — bo wiele wspaniałych dzieł fantastycznych porzucałem, bo zbyt bardzo mną targały. Czemu więc ta cholerna fantastyka? Finalnie wciąż nie wiem, wiem po prostu, że ją lubię i że sprawia mi radość wymyślanie i konsumowanie nieprawdziwych światów.